Maria Danielak przywraca magię światu, który wydaje się wierzyć już tylko w rozum i postęp technologii. Subtelna, niepokojąca atmosfera jej obrazów, w których miesza się mistyka z codziennością, świat duchowy ze światem martwych przedmiotów, niezwykle trudna jest do przekazania za pomocą dostępnych nam słów. W stworzonym przez nią świecie malarskim, choć na wskroś współczesnym, odnajdujemy cytaty z twórczości Lovecrafta, okultystyczne artefakty, rytualne gesty, wykonywane przez smukłe dłonie przedstawionych postaci (z których wiele stanowi autoportret artystki). W jej płótnach króluje nastrój melancholii, oczekiwania, smutku, tęsknoty, a może wręcz wyobcowania z otaczającej nas rzeczywistości.
W obrazach Marii Danielak, szczególnie tych powstających w 2019 roku, szczególną rolę zaczyna odgrywać świat natury. W europejskiej kulturze (tak w malarstwie jaki i literaturze) leśna gęstwina od zawsze stanowiła scenerię dla spotkań konspiratorów, sabatów czarownic, dawała azyl magom i wiedźmom, stanowiła idealną przestrzeń, w której można było odprawiać magiczne rytuały z dala od wścibskich spojrzeń niewtajemniczonych laików. Wchodząc do lasu, człowiek szukał utraconej jedności z naturą. W pewnym sensie, do tej tradycji nawiązuje Maria Danielak, która swoich współczesnych magów, nowoczesne wiedźmy i modernistycznych okultystów przedstawia w mrocznej, leśnej scenerii. Należy jednak zwrócić uwagę że, pomimo zainteresowania magią i światem zjawisk paranormalnych, malarstwo artystki pozostaje niezwykle mocno związane z otaczającą ją na co dzień rzeczywistością. W lesie z jej obrazów próżno szukać egzotycznych gatunków drzew, powyginanych pnączy czy też wybujałych, przerośniętych paproci, osłaniających zakapturzone postacie. Artystka ucieka od fantastycznej malowniczości, nie pragnie nadawać swoim rzestawieniom
nieautentycznej aury tajemniczości. Zamiast tego, ukazuje nam prawdziwych ludzi: siebie samą i swoich znajomych, pozujących w teatralnych przebraniach, ucharakteryzowanych. Widz na pierwszy rzut oka jest w stanie zidentyfikować scenerię typowego, polskiego lasu sosnowego. Ważnym wydarzeniem z życia artystki, które wpłynęło na temat jej ostatnich prac, stała się bowiem budowa obwodnicy w pobliżu jej domu rodzinnego i związana z tym wycinka drzew. Danielak przedstawia widzowi niszczycielski wpływ współczesnej, technologicznej cywilizacji na świat natury, ukazuje bezduszne, betonowe wiadukty wdzierające się siłą na święty teren lasu, martwe drzewa, których śmierć bardzo boleśnie współprzeżywają bohaterowie jej obrazów.
Maria Danielak jest samoukiem, nigdy nie ukończyła ASP. Podstaw malarstwa uczyła się na kursach przygotowawczych, przede wszystkim jednak sama doskonaliła swoją pasję do sztuki i stopniowo, dzięki ciężkiej pracy ale też, być może, wrodzonemu talentowi, wypracowała niezwykle charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny styl malarski, u którego podstawy leży budzący podziw warsztat, doskonała znajomość anatomii, stosowanie zaskakujących rozwiązań kompozycyjnych i nieoczywisty sposób kadrowania rzeczywistości. Danielak maluje miękko, unika ostrych linii, okrywa swoje przedstawienia całunem ze światła i mgły, który nie tylko nadaje im charakterystyczną atmosferę tajemnicy i niesamowitości, ale też przywołuje skojarzenia z najlepszymi tradycjami polskiego impresjonizmu. Przede wszystkim jednak, twórczość artystki stanowi najlepszy dowód na to, że doskonałe malarstwo swój początek zawsze bierze z serca, urzeczywistnia się poprzez gesty sprawnej dłoni i dzięki zawartej w nim prawdzie, pozostawia trwałe piętno na odbiorcy.