Kacper Bożek na temat ekspozycji: Moja warszawska wystawa jest wyborem grafik wykonanych w przeciągu ostatnich piętnastu lat. Są to prace nie należące do żadnego z powstałych w tym okresie cyklów graficznych: „Mistrza i Małgorzaty” oraz „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. W odróżnieniu od grafik tekowych, których chronologiczna narracja o literackim rodowodzie budowana jest na wielu planszach, to pokazywane na wystawie grafiki są autonomicznymi historiami. To znaczy cała opowieść, anegdota kryje się wewnątrz jednej odbitki, a klucz do jej odczytania stanowi przeważnie tytuł.
Mam wrażenie, że obrazy o których mowa siłą rzeczy są bardziej nasycone moją osobistą symboliką, co z kolei prowadzi do niejednoznaczności w warstwie interpretacji. Ta właśnie rozbieżność stanowi dla mnie wartość sensu stricte. Ponieważ grafiki stają się pretekstem do snucia własnych opowieści, a widz przekształca się w twórcę. Aby przybliżyć Państwu o czym mówię pozwolę sobie zaproponować pewnego rodzaju eksperyment, lub raczej towarzyską grę. W celu porównawczym, dopuszczę się interpretacji jednej z wystawianych grafik. Proszę wyobrazić sobie piątkowy wieczór, kiedy to po ciężko przepracowanym tygodniu dla zachowania higieny psychicznej idziemy do zaprzyjaźnionej knajpy. Mroczne światło, ludzki gwar przetykany muzyką z głośników i oczywiście dobrotliwy barman nalewający kolejne piwo. Rozmowy dryfują w sobie tylko znanym kierunku, przybierając formę rwącego potoku świadomości, którego osnute mgłą zapomnienia źródło poszło właśnie po kolejny kieliszek. Wypełniony tytoniowym dymem lokal, nieco bezładna plątanina opowieści piętrzy się i nawarstwia przesłaniając granice między prawdą a łgarstwem. Mam wrażenie, że świat odbija właśnie od brzegów zdrowego rozsądku i wpływa na zupełnie nieznane wody. Całe wnętrze tonie we wszechogarniających, toksycznych A Wy, Drodzy Państwo co myślicie patrząc na grafikę pod tytułem „Oddział zatruć”?