Artysta Tygodnia: Jakub Jaszewski (26.01.-1.02.2021)

Jeśli dziś wtorek, to może oznaczać tylko jedno! Nadszedł czas, aby przedstawić Państwu sylwetkę naszego najnowszego “Artysty Tygodnia”! Tym razem został nim Jakub Jaszewski – niezwykle zdolny grafik, który w swoich kompozycjach łączy doskonałą znajomość tradycyjnego warsztatu z futurystyczną tematyką. Serdecznie zachęcamy do zapoznania się z przygotowanym przez nas katalogiem PDF oraz obejrzenia oferty galeryjnej prac artysty.

KATALOG ON-LINE

Mistrzowska precyzja w opracowaniu detalu, wirtuozeria w ukazaniu niuansów światłocienia, charakterystyczna, falista, wytyczana zdecydowaną dłonią linia – to cechy twórczości Jakuba Jaszewskiego, które świadczą o jego doskonałej znajomości tradycyjnego warsztatu grafika. Jego prace z pewnością wpisują się w niezwykle ciekawy, istniejący obecnie nurt artystyczny, którego przedstawiciele, stanowiący z pewnością prawdziwą awangardę współczesnej, polskiej grafiki warsztatowej, łączą ze sobą wypracowane przez wieki rozwiązania formalne z nowoczesną technologią i fascynacją nieustannym rozwojem techniki. W przypadku Jakuba Jaszewskiego niezwykle istotna jest tematyka jego kompozycji. W linorytach artysty odnajdujemy futurystyczny świat przyszłości, w którym maszyny są wszechobecne a cybernetyka stała się królową nauk. Współczesne społeczeństwo znajduje się w samym środku tego, wciąż przyśpieszającego, niepowstrzymanego procesu. W swoich dwóch graficznych cyklach, które prezentujemy w poniższym katalogu: „Mikro Cyber” oraz „Post-apo”, artysta ukazuje widzowi dwie perspektywy – pozwalając mu na przypomnienie sobie początków tego technologicznego wyścigu oraz tworząc pesymistyczną wizję przyszłości – która stanowić może jego ostateczny kres.

W niezwykle spójnym, obszernym, choć składającym się z grafik o identycznych, niewielkich formatach, cyklu „Mikro Cyber” Jakub Jaszewski ukazuje wycinki, selektywnie wybrane fragmenty rzeczywistości. Nie bez pewnej nostalgii, artysta świadomie sięga do estetyki lat ’80 i ’90 – kiedy to komputery zaczęły ulegać ciągłej miniaturyzacji, powoli stając się niezbędnymi towarzyszami życia każdego z nas. Proces ten odnotowywany był przez powstającą wówczas kulturę i pop-kulturę z rosnącym optymizmem – czego echa znaleźć można w barwnych linorytach Jaszewskiego. Artysta unika jednak przedstawiania rzeczywistych, dających się rozpoznać sprzętów. Zamiast tego – ukazuje niezwykłe piękno designu, który rozwijał się wraz z kolejnymi, coraz mniejszymi wersjami tych maszyn. Jaszewski docenia niezwykłe, nieoczywiste piękno, ukryte przed naszymi oczami pod obudowami komputerów i laptopów – fetyszyzuje skomplikowane, charakterystyczne linie obwodów pokrywających płyty procesorów, umieszcza je w nowych kontekstach, tworzy futurystyczne ornamenty. Jak sam mówi: Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mówiło się o nadejściu ery atomowej czy ery podboju kosmosu. Zamiast tego dostaliśmy coś, co przewidziało nieliczne grono futurystów – erę komputerów. W ciągu dwóch ostatnich dekad powszechność zminiaturyzowanej elektroniki doprowadziła do zatracenia jej nietuzinkowego postrzegania w odbiorze społecznym, jakie funkcjonowało jeszcze w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Cykl [MIKRO CYBER] nawiązuje stylistycznie i formalnie do tamtych czasów, natomiast przedstawia to w sposób pozbawiony komercyjnej otoczki mogącej go powiązać z konkretnym produktem. Wybór tradycyjnej techniki graficznej, jaką jest linoryt, do przedstawienia tematu współczesnej elektroniki został podyktowany zasadą, że we własnej sprawie nie wypada być sędzią.

Wizji końca świata w sztuce i kulturze wizualnej w ostatnich dekadach powstawało już wiele. Jednak ta, ukazana przez Jakuba Jaszewskiego w cyklu zatytułowanym „Post-apo” charakteryzuje się niezwykłą, budzącą pewny niepokój, malowniczością. W wielkoformatowych grafikach (czasem wręcz monumentalnych – bo złożonych aż z czterech arkuszy o wymiarach 70 x 100 cm) artysta przedstawia mroczny, opuszczony przez ludzi świat, w którym głównym elementem krajobrazu stały się ulegające powolnemu rozpadowi gargantuiczne, trochę groteskowe (bo pozbawione nagle utylitarnej funkcji) maszyny. To uniwersum bez ludzi – choć silnie naznaczone obecnością człowieka. Niezwykle ciekawe jest zestawienie świata natury – nieprzemijającego, nie dającego się okiełznać, płynnego, organicznego, ze światem maszyn, – martwym, o ostrych, kanciastych formach. Wydaje się oczywiste, który z nich ostatecznie przetrwa – wiele lat, a może nawet wieków po wydarzeniach uwiecznionych w post-apokaliptycznych pejzażach Jakuba Jaszewskiego.

– Marcin Krajewski